Oferowane przez T-matic Systems narzędzia telematyczne umożliwiają monitoring kierowców, a tym samym obniżają ryzyko niebezpiecznych zachowań i pozwalają na kontrolę kosztów użytkowania pojazdów. Ale w Afryce ruch samochodów rządzi się zupełnie innymi prawami. I monitoring kierowców na tym kontynencie byłby bardzo dużym wyzwaniem.
Dzięki uprzejmości załogi zielono-białego Żuka „Grzmiący Rydwan”, która brała udział w rajdzie charytatywnym Budapeszt-Bamako, możemy dowiedzieć się czym różni się organizacja ruchu w Mauretanii o tej znanej nam z europejskich ulic. T-matic Systems wspierał „Grzmiący Rydwan” udostępniając monitoring pojazdu – dzięki temu internauci na bieżąco mogli śledzić położenie pojazdu na mapie. Trasa rajdu Budapeszt-Bamako ma 8 tys. km długości (tylko 3,2 tys. km w Europie) i częściowo pokrywa się z trasą dawnego rajdu Paryż-Dakar. „Grzmiący Rydwan” po zakończeniu rajdu nie wrócił od razu do Polski, tylko podróżował jeszcze po Afryce, w sumie pokonał ponad 20 tys. km.
Obecnie Żuk przemierza ulice Warszawy. Piotr Biegała, właściciel pojazdu, postanowił w filmie podsumować sprawę ruchu ulicznego w Mauretanii, który rządzi się bardzo egzotycznymi prawami, w stosunku do znanych nam zasad.
Według autora filmu istnieją tylko trzy zasady dotyczące ruchu pojazdów:
- Większy pojazd ma pierwszeństwo zawsze i wszędzie – w przypadku Żuka oznacza to, że ustępować pierwszeństwa musiał tylko ciężarówkom i busom.
- Kierowcę interesuje tylko 180 stopni pola z przodu i na boki. To co dzieje się za samochodem jest problemem tych kierowców, którzy jadą za nim. Dlatego podczas zmiany pasa kierowcy nie analizują zbyt szczegółowo sytuacji, tylko przystępują do manewru.
- Pieszy poruszający się po drodze, np. jeżeli chce ją przejść, jest nieistotny i sam musi dbać o swoje bezpieczeństwo, a przed wypadkiem chroni go instynkt samozachowawczy.
Te zasady mogą być dość szokujące, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że światła na skrzyżowaniach pełnią tylko funkcję ozdobną (świecą się, ale nikt nie przejmuje się tym co wyświetlają), a pasy na jezdni nie mają większego znaczenia (kierowcy i tak jadą tam gdzie chcą). Również samochody mocno odbiegają od znanych nam standardów: po drogach poruszają się auta np. zupełnie pozbawione świateł. Mimo tego autor wyjaśnia, że ani razu nie widział stłuczki czy poważniejszego wypadku podczas swojego pobytu. Jak to możliwe?
Zapraszamy do obejrzenia całego filmu na temat ruchu samochodowego w Maroku: