W poniedziałkowym wydaniu „Pulsu Biznesu” na stronach poświęconych karierze i pracy opublikowany został artykuł „Pułapka doskonałości” na temat zagrożeń dla kariery, jakie niesie perfekcjonizm. W artykule dzielę się swoimi spostrzeżeniami na ten temat.
„Puls Biznesu” przytacza historię Pana Tomasza – menedżera, którego perfekcjonizm początkowo był fundamentem sukcesu, ale z czasem zaczął mu przeszkadzać w rozwoju. Jako dziecko był bardzo pilnym i zorganizowanym uczniem, co pozwoliło mu otrzymywać dobre oceny, ukończyć studia i otrzymać dobrą pracę, w której odnosił sukcesy. Ale jak możemy dowiedzieć się z artykułu, sukcesy zawodowe odbywały się kosztem czasu wolnego, braku przyjaciół, związku, hobby a nawet snu.
Według psychologa biznesu Jacka Santorskiego, samorealizacja, tylko na polu zawodowym jest niemożliwa. Aby być spełnionym trzeba zachować równowagę z innymi obszarami życia.
Nagroda w postaci awansu okazała się … problemem. Pan Tomasz przez swój wrodzony perfekcjonizm był niezadowolony z pracy podwładnych, starał się za nich nadrobić braki, ale nie było to możliwe. Związany z tym stres doprowadził bohatera artykułu do załamania nerwowego. Na trzy tygodnie trafił do szpitala. Podczas jego nieobecności pracownicy doskonale poradzili sobie z obowiązkami i zakończyli prowadzone projekty. W nagrodę Pan Tomasz dostał awans, przez co zrodziły się w nim wątpliwości, czy na zasłużył na tak wysokie stanowisko.
W artykule dzielę się moją opinią na temat perfekcjonizmu. Według mnie perfekcjonizm może objawiać się unikaniem rzeczy, które nie wychodzą nam dobrze, ze strachu przed błędem lub krytyką. To poprawia samopoczucie, ale powoduje, że nie rozwijamy się, ponieważ nie podejmujemy wyzwań.