“Telematyka ma przyszłość”
Rozmowa z Piotrem Pastuszką, prezesem T-matic Systems, grupa Arcus
– Pańska firma specjalizuje się w nowoczesnych rozwiązaniach, które pozwalają optymalizować czas i koszty.
– Koncentrujemy się na technologiach M2M, czyli „Machine to Machine”, co w uproszczeniu oznacza aktywną komunikację między urządzeniami. Najlepszym tego przykładem jest nasz produkt „Smart Control”, czyli kontrola prowadzona za pomocą urządzeń GPS, która doskonale sprawdza się m.in. w procesie zarządzania flotami pojazdów firmowych. Przykładem praktycznego zastosowania idei „Smart Metering” są wdrożenia projektów w zakresie inteligentnych liczników energii elektrycznej; w tej dziedzinie jesteśmy krajowym liderem. W ramach kontraktu, który zawarliśmy z firmą Energa Operator SA, wdrożyliśmy już 400 tys. inteligentnych liczników. Informacje, jakich dostarcza tego typu urządzenie, są przydatne zarówno dla operatora, jak i końcowego użytkownika.
– Słowem – nowe technologie oznaczają oszczędności.
– I to nie tylko w dziedzinie energetyki, wkrótce systemy nowej generacji będą wspierały procesy w wodociągach czy elektrociepłowniach. Trudno uwierzyć, jak poważne straty ponoszą operatorzy wodociągów z powodu mikrowycieków. Co więcej – ma to również istotny wpływ na jakość wody.
Zastosowanie nowoczesnych systemów pomoże wyeliminować ten problem. Warto podkreślić, że współczesne liczniki to zaledwie w 10 proc. klasyczne urządzenia pomiarowe. Pozostałe 90 proc. to technologie IT, które mogą wygenerować bardzo poważne oszczędności.
– Jak pan wspomniał, energetyka jest liderem w tej dziedzinie.
– Należy pamiętać, że jest to rynek regulowany. Obecnie URE pracuje razem ze spółkami energetycznymi nad specyfikacją techniczną nowego typu liczników. Po przyjęciu tego dokumentu, ruszą masowo przetargi na inteligentne liczniki energii w zakresie liczników inteligentnych. Jesteśmy dobrze przygotowani, bywziąć w nich udział. Mamy wiarygodnych partnerów, m.in. firmę ADD z Mołdawii, która od ponad 20 lat specjalizuje się w produkcji tego typu urządzeń. Nasza spółka jest członkiem PRIME Alliance, sojuszu zrzeszającego czołowe, światowe firmy współtworzące inteligentne systemy pomiarowe, skupione wokół wdrażania i rozwoju pierwszego, w pełni otwartego standardu komunikacji po linii energetycznej niskiego napięcia. Standard PRIME jest pierwszym tego typurozwiązaniem, dostępnym bez opłat. Zastosowano go już w instalacji kilku milionów inteligentnych liczników w 10 krajach świata, m.in. w Brazylii, Australii oraz kilku krajach europejskich, w tym, dzięki nam, w Polsce.
– T-matic Systems jest również ekspertem w dziedzinie telematyki.
– Nasze podstawowe rozwiązanie to system kontrolingu TiMS (T-matic Management System), który pozwala na ciągłą analizę wykorzystania samochodów osobowych, dostawczych, ciężarowych, parku maszyn roboczych oraz pojazdów specjalistycznych. Dzięki TiMS klienci uzyskują szybki i bezpośredni dostęp do danych o wykorzystaniu pojazdów. Kolejna zaleta to bardzo przystępna forma prezentacji danych – wykresy graficzne oraz raporty ułatwiają analizowanie wskazań podawanych przez system. Wykorzystanie TiMS nie wymaga żadnych dodatkowych inwestycji w infrastrukturę IT, a samo korzystanie z aplikacji może odbywać się za
pomocą przeglądarki internetowej.
– Możliwości rozwoju zastosowań telematyki są ogromne…
– Przyszłość telematyki będzie, moim zdaniem, należała do rynku B2C. Firmy ubezpieczeniowe, m.in. w Wielkiej Brytanii, zrozumiały już, jak poważne korzyści mogą czerpać dzięki indywidualnej analizie ryzyka. Instalacja systemów pozwalających na monitoring flot pojazdów kontrolingowych we flotach bardzo pozytywnie wpływa na sposób użytkowania pojazdów przez kierowców. Zmieniają oni swoje zachowania drogowe, w większym stopniu stosują się do zasad ecodrivingu – płynnej, ekonomicznej i ekologicznej jazdy, która w znacznym stopniu ma przełożenie na bezpieczeństwo. Wdrożenie TiMS zmniejsza szkodowość pojazdów, co znacznie wpływa na wysokość składek oferowanych przez towarzystwa ubezpieczeniowe. Powinno to dotyczyć ogółu pojazdów. Nie ma lepszego rozwiązania niż przyjęcie zasady: „Pay as you drive”, która obowiązuje już w wielu krajach. Jeśli właściciel auta permanentnie powoduje zagrożenie, musi liczyć się z tym, że zapłaci więcej za ubezpieczenie.
– Na tym, rzecz jasna nie wyczerpują się zastosowania telematyki.
– Większość rodziców chciałaby mieć możliwość korzystać z systemów umożliwiających lokalizowania lokalizowanie dzieci. Osoby aktywnie uprawiające sport dzięki lokalizacji GPS mogą analizować swe osiągnięcia podczas treningów. Coraz więcej moich znajomych używa już zresztą w tym celu aplikacji na telefony komórkowe – Endomondo. Biura podróży chętnie wyposażyłyby uczestników zagranicznych wycieczek w proste lokalizatory. Kolejne zastosowanie to nadajnik GPS umieszczony w obroży psa lub kota. Przykłady można by mnożyć…
– Rynek telematyczny szybko się rozwija.
– Ale też chaotycznie. Działa na nim już około 100 firm, stanowczo za dużo, jeśli weźmie się pod uwagę potrzeby polskiego rynku. Oznacza to konieczność konsolidacji. Sami jesteśmy zresztą zainteresowani akwizycją spółek, które dysponują odpowiednim potencjałem. Należy dodać, że także duże telekomy zaczęły przejawiać aktywność w dziedzinie telematyki.
– Czym zajmował się pan zanim objął stanowisko prezesa T-matic Systems?
– Przez 12 lat byłem związany z rynkiem ubezpieczeniowym. Jestem absolwentem SGH; zawsze interesowało mnie zarządzanie ryzykiem i wdrażanie systemów IT. Planowałem nawet doktorat na ten temat. Praca managerska była jednak zbyt absorbująca, bym mógł zająć się równolegle karierą naukową.
Źródło: Manager